Rok temu na nasz parapet zaczęła przychodzić kotka. Bywała rzadko, ale regularnie i zupełnie jak lisek z Małego Księcia oswoiła nas sobie. W sierpniu wprowadziła się na dobre a wraz z nią cztery maluchy. Teraz mamy do wydania w dobre ręce trzy dziewięciotygodniowe kocięta. Dwie bure kotki i czarnego kocurka. Wszystkie mają złote oczy.
Coraz trudniej nam pogodzić się z myślą, że trzeba je oddać, bo pocieszne są i bardzo słodkie:) Musimy im jednak znaleźć nowe domy - w naszym rządzi alergia i nie pozwala wpuszczać kotów.
Nie miałam pojęcia jak trudno jest zrobić zdjęcie małemu kotkowi, dopóki nie spróbowałam. Oto nieudolny rezultat moich usilnych starań:)
nasza Kicia z córką:)
... z córkami
pod wierzbą
na wierzbie (z pozdrowieniami dla Joli :)
na śliwce
w koniczynie
największy pieszczoch z całej czwórki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz