czwartek, 11 października 2012

Stół









  Długie lata marzyłam o dużym stole, takim, żeby wszyscy wygodnie mogli zjeść obiad. W ciągu 20 lat 6 razy zmienialiśmy mieszkania, wiedząc, że to nie koniec. Duży stół i przeprowadzki? - nie zrobiliśmy sobie tego :)
   Od 3 lat duży stół w naszym domu jest i co z tego, obiadu nadal zjeść wygodnie nie można.
  Stół służy nam wszystkim do wszystkiego. W porywach znajduje się na nim "cały nasz dobytek" :) Poszukiwania zagubionych przedmiotów zaczyna się od przeszukania stołu. Tylko na przyjazd gości robi się na nim względnie pusto, ale rezydentów nie przesiedlamy :)
  O tym "nastolnym" bałaganie długo myślałam jako o mojej osobistej porażce. Nadal tak myślę, ale odkąd zrobiłam zdjęcia, na którym wystąpił w roli tła - z większą sympatią. Na tym zdjęciu zobaczyłam martwą naturę, kolorową, bogatą w przeróżne kształty, do tego jeszcze świadomość, jak dynamicznie się zmienia.
  "Martwe natury" na naszym stole układamy całą rodziną (czasami mamy wsparcie z zewnątrz) wytrwale każdego dnia, niektórym robię zdjęcia :)





2 komentarze:

  1. fajny ten wasz stol... znam to znam, no bo jak nie ma gdzie czegos postawic, no to gdzie? na stole oczywiscie ! ja tez wiecznie odgruzowuje stol, bo nasz tez sluzy do wszystkiego: do pracy, do jedzenia obiadu, odrabiania lekcji itd...pozdrawiam ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Właśnie tak jest! Zastanawiałam się, czy nie potrzebujemy drugiego stołu, ale doszłam do wniosku, że to nic nie da - będą dwa bałagany i dwa kłopoty ze zmianą obrusu. A przecież córka ma do odrabiania lekcji biurko, ja do pracy stół w pracowni. W kuchni jakoś najprzytulniej :) Pozdrawiam ciepło:)

    OdpowiedzUsuń